środa, 10 lipca 2013

Zawieszenie +Nowy blog

Otóż oficjalnie zawieszam tego bloga na czas nieokreślony. Dziękuję za komentarze ^^ i chcę was powiadomić iż zaczęłam pisać nowego bloga o Megami w Akatsuki tu macie link-http://megami-w-akatsuki.blogspot.com/ .no i to by było na tyle^^ A i nie zrażajcie się wyglądem bloga Princess time, ponieważ trochę na nim ćwiczę^^'''

wtorek, 25 grudnia 2012

2.Zachwianie czasowe


-Chcę być normalna…Chcę być normalna…- powtarzałam sobie w czasie biegu. Zaczęłam zwalniać w pobliżu domu. Otworzyłam drzwi i kilkoma susami pokonałam schody. Weszłam do łazienki i drżącymi rękami chwyciłam za żyletkę. Gwałtownym ruchem nacięłam skórę. Oparłam się o ścianę i patrzyłam jak z mojej rany zaczyna wypływać krew. Oczekiwałam, że ujrzę czerwoną ciecz, a zamiast tego krew była czarna.
-Nie...nie tylko nie to…nawet moja krew…jest nienormalna- szepnęłam sobie z żalem w głosie. Ręka opadła mi bezwładnie  wzdłuż ciała. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Dotknęłam ich czubkami palców. Czarne. Nawet łzy są czarne. Westchnęłam głośno. Kim ja jestem? Nie…Czym ja jestem? Nagle usłyszałam w oddali trzask otwierającego się zamka. O cholera Daniel wrócił. Wiedziałam, że nie zdążę zakryć rany ale też nie miałam siły nawet wstać. Słyszałam jego kroki. 1…2…3…Chwycił za klamkę…Ta chwila gdy otwiera drzwi wydaje się wiecznością. Wszedł. Uniosłam wzrok.
-Mówiłem, że jak jeszcze raz się potniesz to wywalam cię z mojego domu. Pakuj się. Powiedział to tak sztywno…bez uczuć. Widząc brak z mojej strony reakcji chwycił mnie za koszulkę i podniósł do góry.
-Słyszysz co do ciebie mówię gówniaro?!
-W-wal s-się- Wykrztusiłam i zostałam brutalnie rzucona o ścianę przez niego.
-Masz 30 min. na spakowanie się. Później nie chce cię więcej widzieć w moim domu- powiedział już spokojnie po czym wyszedł. Wstałam na chwiejnych nogach i skierowałam się do swojego pokoju. Usiadłam na pierwszym lepszym krześle, zakryłam głowę rękoma i zamknęłam oczy.
-Chciałabym, żeby to się nie wydarzyło… chciałabym, żeby to się nie wydarzyło…- powtarzałam z rozpaczą. Nagle poczułam, że moje dłonie staja się chłodne, wręcz lodowate. Gwałtownie otworzyłam oczy, a to co zobaczyłam przeraziło mnie. W przerażająco szybkim tempie przelatywały mi przed oczami strzępki wydarzeń z mojego życia. Nagły wstrząs wytrącił mnie z równowagi, więc spadłam razem z krzesłem na ziemię. Zaczęłam mrugać oczami. Co to było? Podniosłam rękę by dotknąć czoła i zamarłam. Nie ma mojej rany…Ale jak?! Wybiegłam z pokoju.
-Daniel! Daniel gdzie jesteś?!
W tym momencie poczułam deja vu, ponieważ usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwierania drzwi. Do domu wszedł Daniel.
*W innej części miasta*
Pewien chłopak chodzi uliczkami miasta w poszukiwaniu swojego celu. Ręce ma w kieszeniach i nie zwraca uwagi na otaczających dokoła niego ludzi. Nagle jego wyraz twarzy zmienia się. Z poważnej zamyślonej twarzy w zaszokowaną i zaciekawioną. A to wszystko dlatego, że poczuł ”Zachwianie czasowe”. Mógł posługiwać się tym tylko on. Tak przynajmniej myślał. Będzie musiał poszukać tej drugiej osoby. Na razie trzeba zlikwidować cel.
*W domu Daniela*
-Co ty tu robisz?!- spytałam nie dowierzając zaistniałej sytuacji.
-Jak to co? Wróciłem z pracy-odpowiedział zdziwiony.
-Z-z p-pracy?
-Czy z tobą wszystko w porządku?
-T-tak. Pójdę się przewietrzyć- powiedziałam i wyszłam z domu zabierając po drodze MP4-kę. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam muzykę by zagłuszyć swoje myśli.
*W jakiejś ciemniej uliczce*
Kruczowłosy chłopak wyciera ręce z krwi, obcej krwi. Na jego twarzy widoczna jest obojętność. Gdy starł już całą krew ruszył przed siebie. Było już prawie popołudnie, więc w mieście było tłoczno co pozwoliło złotookiemu wymieszać się z tłumem. Gdy zaczął rozglądać się czy nikt go nie śledzi poczuł uderzenie w ramię. Osoba, która się od niego odbiła upadła na ziemię. Była to brązowowłosa dziewczyna. Ta sama, którą widział dziś na korytarzu w szkole. Początkowo zdziwiona dziewczyna nie ruszała się. Jednak po chwili zmrużyła oczy, szybkim ruchem wstała z ziemi i pobiegła przed siebie. Chłopak nie zdążył jej złapać. Była od niego szybsza. 

czwartek, 20 grudnia 2012

1.Zmiany


Jak zwykle do klasy dotarłam najpóźniej i poszłam na sam jej koniec.
-Dziękujemy, że zechciałaś nas zaszczycić swoja obecnością panno Grace- powiedziała nauczycielka nie przerywając wykonywanej czynności jaka było pisanie tematu. Nauczycielka matmy, osz cholera nie miałam się spóźnić na jakąś inna lekcję, tylko na matmę??!
-Zamknij mordę Suko!!! Co tydzień mówisz mi to samo!! Mam cię już kurwa dość!!- moje usta same wypowiedziały te słowa. Zanim się zorientowałam co zrobiłam było już za późno.
-Jak ty  odzywasz się do nauczyciela?! Masz odnosić się do mnie z szacunkiem!! A teraz marsz do dyrektora!!
Wyszłam z klasy, ale nie dlatego, że mi kazała, a przez to, że miałam jej dość. Gdy zamknęłam drzwi odetchnęłam z ulgą. Odeszłam kawałek dalej i oparłam się o ścianę. Co ja mam teraz zrobić?? Pójść do dyrektora?? Nie, na pewno tam nie pójdę. Kątem oka zauważyłam zbliżającego się chłopaka w moim wieku. Ciemne  kruczo krótkie włosy, ubrany w długą czarną, rozpiętą bluzę, ciemne jeansy i trampki. Ręce miał w kieszeniach od spodni, oczy zamknięte i szedł jakby w cos się wsłuchiwał. Niczym bóg. Wpatrywałam się w niego, że aż nie zauważyłam gdy do mnie doszedł. Otworzył oczy, złote jak moje. Myślałam, że tylko ja takie mam. Patrząc w jego oczy mogłam się w nich zatopić, mogły mnie pochłonąć. Ta chwila była jak wieczność, a minęło zaledwie kilka sekund. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że wstrzymałam oddech. Wypuściłam powietrze dopiero wtedy gdy wszedł do mojej klasy. Co to miało być? Zaszokowana przypomniałam sobie dlaczego niema mnie w klasie. Westchnęłam głośno. A to dopiero poniedziałek. Oderwałam się od ściany i ruszyłam przed siebie. Zamierzałam pójść się przewietrzyć. Wyszłam przez główne wyjście szkoły i usiadłam na ławce. Zaczęłam rozmyślać nad swoim życiem. Dlaczego się tak stoczyłam?? Czy nie ma we mnie chodźmy odrobiny chęci do życia? Czy nie mam po co i dla kogo żyć? Uświadomiłam sobie, że problemem jestem ja. Odpycham od siebie ludzi, ponieważ boję się, że umrą. Tak po prostu się poddałam, więc nawet nikt nie chce się teraz ze mną zaprzyjaźnić. Wszyscy uważają, że jestem psychiczna. A gdzie się podziali moi dawni przyjaciele? Co się z nimi stało jak ich potrzebowałam? Ten świat jest fałszywy… Nie to ludzie są fałszywi. Toczą ze sobą wojny o to kto jest lepszy albo o miłość, która zostaje zastąpiona nienawiścią. W jaki sposób możemy osiągnąć pokój na świecie skoro ludzie nigdy nie będą w stanie zrozumieć się wzajemnie? Moje mądrości życiowe przerwał dzwonek na przerwę. Nawet nie zorientowałam się, że tak długo siedziałam. Odgarnęłam grzywkę z oczu i wstałam z ławki. Trzeba wrócić na lekcje. Po drodze przez korytarz mroziłam każdego wzrokiem. Całe szczęście, że teraz WF-y. Lubię ćwiczyć, bo ból przy ćwiczeniach wyznacza mi granicę wytrzymałości. Dochodząc do końca korytarza skręciłam w prawo gdzie znajdowały się szatnie. Poszłam do ostatniej wolnej i przebrałam się w dłuższą koszulkę i dresy. Przebrana poszłam na salę gimnastyczną. Wchodząc zaskoczona grobową ciszą uniosłam wzrok. To co ujrzałam przeszło wszelkie granice. Na sali oprócz dziewczyn byli chłopcy, a zamiast miłej nauczycielki stał tam nauczyciel o wrogim spojrzeniu.
-Jak się nazywasz?- spytał głośnym głosem.
-Eee…Cathy Grace- odpowiedziałam posłusznie.
Nauczyciel uśmiechną się szyderczo.
-Panno Grace na ziemie i 20 pompek.
-Co-o??
-To co słyszałaś. Pośpiesz się i rób albo podniosę do 40-tu.
Zacisnęłam dłonie w pięści i rozejrzałam się  dokoła. Wszyscy starali się ukryć śmiech oprócz tego chłopaka, którego dziś widziałam na korytarzu. Nie śmiał się lecz patrzył na mnie z zaciekawieniem i oczekiwaniem. Westchnęłam, podeszłam na środek Sali i zaczęłam robić pompki. Nie miałam z tym problemu, więc szybko je zrobiłam i podniosłam się z ziemi.
-Dobrze Grace miałaś szczęście- powiedział prawie warcząc- A teraz wszyscy ustawić się w kolejce według dziennika. Gdy dam wam znak osoba stojąca na samym początku ma przebiec całe kółko w najszybszym tempie. Więc jak niewolnicy ustawiliśmy się w rzędzie. Pierwsza osobą był ten nowy chłopak.
-Pan Blade pierwszy- powiedział nauczyciel nastawiając stoper- Start!
Nawet nie zauważyłam, żeby ruszył z miejsca. Biegł z zawrotną szybkością i nawet się przy tym nie pocił. Gdy dobiegł do koń ca okazało się, że pobił dotychczasowy rekord w naszej szkole. Kim on do diabła jest?? Nie miałam nawet czasu pomyśleć, bo przede mną stały 3 osoby co oznaczało, że za chwilę będę ja. Dwie osoby.. jedna osoba… o kurde teraz ja.
Skupiłam się i po usłyszeniu słowa ”Start” ruszyłam. Spokojnie, oddychaj. Próbowałam przyśpieszyć. Zamknęłam oczy i skupiłam się na swoich stopach. Sama nie wiedziałam dlaczego się staram. Może chciałam poczuć, że żyję a może chciałam prześcignąć tego chłopaka. Nagle poczułam napływ energii  w stopach i gwałtownie otworzyłam oczy. Gdy dotarłam do końca okrążenia dotychczasowe rozmowy ucichły. Oddychałam powoli.
-O 0,01 sekundy wolniej od Mefista Blaka- powiedział zaszokowany nauczyciel. Co?? Coś dziwnego się ze mną dzieje. Muszę stad uciec. Ta siła i szybkość to jest nienormalne! Odzyskując normalny oddech wybiegłam z Sali. Po drodze wstąpiłam do szatni i wzięłam torbę nie przebierając się. Nie miałam na to czasu. Wybiegłam ze szkoły. 

Prolog


Kolejny dzień taki sam. Idę do szkoły z kapturem na głowie i słuchawkami w uszach od MP4-ki. Po drodze zbierałam szydercze spojrzenia. Nazywano mnie EMO, ponieważ się cięłam. Jednak nie cięłam się z rozpaczy, ale z rozkoszy jaka daje mi ból. Nie zawsze taka byłam. Dawniej byłam najpopularniejszą dziewczyną w szkole, a teraz jak to mówi moja matka ”stoczyłam się”. A to wszystko dlatego,  że zginęły osoby, które kochałam całym sercem. Mój ojciec, brat, chłopak, najlepsza przyjaciółka, nawet mój kot. Wszystkich, których obdarzam uczuciem miłości giną. Już nigdy nikogo nie pokocham. Została jedynie mi moja matka, która znienawidziłam już w dniu moich narodzin, chodź nie byłam tego świadoma. Dwa dni po tym jak się urodziłam chciała mnie utopić. Później przez 2 lata byłam bita i poniżana przez nią, aż w końcu zamknęli ją w psychiatryku. Obecnie mam 17 lat i mieszkam z zastępczym opiekunem, który jest 3 lata starszy ode mnie i nieobecny cały dzień. Nie mogę winić o to Daniela, na jego miejscu znając moją biografię tez bym siebie unikała. Moje rozmyślenia przerwała czyjaś noga zbliżająca się w moim kierunku z zamiarem podkoszenia mnie. Nigdy nawet nie próbowałam bronić się prze biciem. Po prostu czekałam aż skończą i pójdą sobie. Jednak dzisiaj jakaś część mnie zapragnęła żyć, więc skoczyłam do góry unikając ciosu. Gdy swobodnie  opadłam na ziemię wzięłam zamach i przymierzyłam się do uderzenia w twarz wroga. Zatrzymałam pięść milimetr przed twarzą naparstnika oddychając ciężko ze złości.
-No co jest dziwolągu?! Jak już coś zaczniesz to nie potrafisz skończyć?!- powiedział szyderczo mój wróg.
-Zamknij się szczeniaku !!! Gdybym tylko chciała mogłabym cię zabić !!!- odpowiedziałam poczułam, że w oczach gromadzą mi się łzy. Ja miałam płakać? Nie płakałam już od 2 lat. Nie płakałam na pogrzebach moich najbliższych, a mam płakać dlatego, że o mało co nie zabiłam mojego wroga??
-Zejdź mi z oczu!!!
-Ha! Myślisz, że pozwolę ci tak po prostu odejść?! Po tym co mi chciałaś zrobić!? Lecz się pokrako!!- wypowiadając te słowa zamierzał się do uderzenia mnie w brzuch. Byłam szybsza. Chwyciłam go za rękę i wykręciłam tak, że aż sykną z bólu. Wszystko to działo się jakby w spowolnionym tempie. Przybliżyłam go do siebie tak, że moje usta stykały się z jego uchem.
-Odejdź zanim naprawdę zrobię ci krzywdę- szepnęłam mu i go puściłam. Zaszokowany chłopak uciekł w stronę szkoły krzycząc, że jestem wariatka. Całe to zajście miało miejsce na boisku szkolnym. Pochwyciłam parę ciekawskich spojrzeń, ale gdy spojrzałam im w oczy od razu odwrócili wzrok. Poszłam przed siebie do szkoły. Nie wiedziałam, że to zajście na boisku to dopiero początek moich dziwnych zdarzeń.